z pamiętnika kawoholika

By | 11:51:00 Zostaw komentarz
chemex

Przygoda z kawą zaczęła się kilka lat temu kiedy do pracy kupiliśmy ekspres do kawy. Wydaliśmy na niego niemało bo chcieliśmy pełen automat. Jeden guzik - espresso, dwa - cappucino. Po kilku latach standardem się stało, że zaraz po wejściu do biura pierwszą rzeczą było włączenie ekspresu i dolanie mleka do cappucinatore (dziwna nazwa zbiorniczka na mleko). Gdy urodził się Filip więcej czasu zaczęliśmy spędzać w domu i doszło do tego, że zaczęliśmy się zastanawiać nad zabraniem ekspresu z pracy do domu. Problem jednak w tym, że jego gabaryty są dość duże a ilość akcesoriów w kuchni powoli zbliża się do masy krytycznej i kolejny element może spowodować katastrofę ;-) kolejna rzecz to czyszczenie i konserwacja. Taki automat wymaga czyszczenia, płukania, odwapniania i pierdyliona innych czynności od których odechciewa się pić kawy (z tego też powodu w pracy zacząłem pić czarną kawę i espresso - lenistwo + permanentny brak czasu na cokolwiek).

No to co? Google i szukamy. Błędem było szukanie opinii na forach kawoszy gdyż to praktycznie skreśliło wszystkie produkty dostępne w marketach. Dodatkowo pojawił się problem, że nawet najmniejszy ekspres wymaga młynka. Młynka żarnowego z możliwością regulacji stopnia zmielenia kawy - inna grubość do zaparzenia kawy, inna do espresso. Kiedy już znalazłem to, co wydawało mi się sensownym rozwiązaniem okazało się, że kwota którą przyjdzie mi wydać dwukrotnie przewyższy zakup tego co stoi w pracy :-/

hario Buono
Hario Buono - czajniczek z wąskim dzióbkiem do zalewania dripa.

Picie rozpuszczalników od których uginają się półki sklepowe nie wchodziło w grę. Dobrych kawiarni w promieniu kilku kilometrów nie uświadczysz a codzienna droga z domu do biura by się napić małej czarnej nie wchodziła w grę. Szperając po sieci trafiłem na artykuł dotyczący alternatywnych metod parzenia kawy. Jedną z nich jest drip. Na czym to polega? Mamy zaparzacz, wstawiamy filtr, wsypujemy kawę, zalewamy wodą i gotowe (ta sama technika co w tzw. ekspresach przelewowych). Tak proste, że aż nieprawdziwe… miejsca zajmuje niewiele, poza młynkiem 90% akcesoriów mam w domu.

Kupiłem w sieciówce pierwszy dzbanek z dripem, garść filtrów, młynek do kawy, kawę w ziarnach… i odleciałem. Sam proces parzenia wymaga wyciszenia i skupienia, możliwości eksperymentowania wciągają (woda, temperatura wody, rodzaj kawy, stopień zmielenia kawy, technika zalewania) no i te doznania smakowe.

filiżanka porcelanowa Bavaria
Jedna z porcelanowych filiżanek z mojej kolekcji. Na moje oko powojenna Bavaria.

Po dwóch tygodniach wymagania wzrastają. Lokalna palarnia nie wystarcza a kawa z marketów nie jest opcją (dobra kawa to nie jest ta, która ma trzyletni termin przydatności - tylko świeżo palona i przed zaparzeniem zmielona). Czajniczek do zalewania okazuje się niewygodny, waga za szybko się wyłącza a dwa gatunki kawy wypijane naprzemiennie to zdecydowanie za mało. Co się dziwić - apetyt rośnie w miarę jedzenia a ryba psuje się od głowy ;-) Daleko nie szukałem, znowu internet przyszedł z pomocą… i dodatkowo pogrążył w nałogu. W sklepach dostępne czajniczki z wąską szyjką, superdokładne wagi i te kawy z genialnymi opakowaniami od których oglądania oczka się świecą…

Dzisiaj mam w domu trzy gatunki dobrej kawy z różnych stron świata, elektryczny młynek, ceramiczny dripper, super czajnik, od dwóch tygodni super precyzyjną wagę która odmierza mi kawę i na dzień dzisiejszy brakuje mi tylko 292 pkt do osiągnięcia statusu Bronze w sklepie CoffeeDesk.pl ;-) sprawę dodatkowo utrudnia fakt, że obsługa tego sklepu jest zbyt miła, za pomocna. Jako osoba z branży projektowej i prowadząca sklepy internetowe zwracam uwagę na szatę graficzną, zdjęcia produktów i też niestety nie mam się do czego przyczepić. Na przesyłki od nich czekam jak na prezent od mikołaja a wizerunek kota na paczce zawsze wywołuje mój uśmiech. No cóż - diabeł tkwi w szczegółach ;-)

cappucino
Cappucino w pracy.

W sierpniu mam urodziny, żona pyta, czy mam jakieś życzenia a ja od dłuższego czasu zastanawiam się czy na półce zmieści mi się Chemex... ];-> (aktualizacja - 20.08.2016)

Tak, wiem... mam na imię Kacper i jestem uzależniony od kawy.

Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze: